Blogerka Zasznurowana - porwana!

Kiedy zwierzyłam się znajomej, że zawieram znajomości przez internet, ta wykrzyknęła przerażona: - Uważaj, żeby cię nie zaciukali! - Jej ostrzeżenia nie brałam na poważnie, dopóki nie poznałam prywatnie Zasznurowanej. Poznało ją również paru moich znajomych, kiedy zeszłego lata przez kilka dni bawiła u mnie nad morzem. Byli zafascynowani dysonansem pomiędzy jej wyglądem (śliczna młoda kobieta) a zawodowymi doświadczeniami, które zebrała podczas niewielu lat dorosłego życia. Wojska, bronie, poligony, służby, misje zagraniczne – zawrót głowy.

Czy Zasznurowana mogłaby mnie zaciukać? Nie sądzę, jestem niemal pewna, że nie. Ale są jeszcze ci, którzy mogą ją ścigać z racji jej zawodowych kontaktów oraz wiedzy podczas nich nabytej. Nie wykluczone, że jakichś śladów mogą szukać również w moim domu. Zakładam, że mogą zechcieć przepytać mnie (na ile delikatnie?) na okoliczność moich kontaktów z taką osobą. Zbyt długo żyję, żeby nie zdawać sobie sprawy, że taki scenariusz jest możliwy.

A jednak znajomą zatroskaną o moje ewentualne zaciukanie przez znajomych z internetu postanowiłam obdarować debiutancką sensacyjną powieścią napisaną przez koleżankę blogerkę. Do książki dodatkowo dołączę wywiad z autorką. Niech się boi! Moi znajomi, którzy Zasznurowaną poznali osobiście, nie mają takich obaw, natomiast z niecierpliwością czekają na własne egzemplarze jej powieści, które niebawem ode mnie otrzymają. Przeczytałam bowiem Porwaną i uważam, że będzie dobrym prezentem.

*

Czy tytuł powyższej notki jest nadużyciem? Nie sądzę, ponieważ nie wiem, ile z „Zasznurowanej” znalazło się w „Porwanej”. Zakładam, że historię Justyny mogła oprzeć na swoich doświadczeniach z wojskami, z korporacjami, ze służbami, z mafiami. Być może podobna historia i jej się przytrafiła. Ale nie śmiem o to pytać.

.




















02.03.2014
 

.