Rzuciłam
ogólne dobranoc i zatrzasnąwszy drzwi salonu skierowałam
się na upragniony odpoczynek [Que sera, sera]. W drodze do
sypialni usłyszałam za sobą Znajome Głosy. Zatrzymałam się więc
i wdałam w niezobowiązującą wymianę zdań. Jedna z żegnających
mnie Przemiłych Osób, powtarzając wielokrotnie dobranoc,
dobranoc, nie dała mi zasnąć. Porzuciwszy więc myśl o
spaniu, udałam się do kuchni, by oddać się kucharzeniu.
*
Pichcę
tutaj opowiastki dla Dobrych Znajomych. Na przystawkę wymyśliłam
[Ciamcialamcię] kierowaną do AgnieszkiZet. Wcześniej
wręczyłam SławkowiP pajdę politycznego razowca [Idą krzycząc], a teraz przemyśliwuję nad czymś delikatniejszym -
na specjalne SławkaP zamówienie. Danie to nazwałam roboczo
[Milczenie w sieci], na deser obiecując frykasy duchowe.
Tylko czy SławekP doczeka tego czasowo odległego deseru? I czy
warto na deser ten czekać? A nuż się nie uda?
Pan
Nowak już wie, że rozpoczęło się peklowanie [Pana Nowaka],
które może jeszcze trochę potrwać. Daniel Paczkowski również
wie – pod nowym adresem – że właśnie krystalizuje się
zamówiona wcześniej galaretka pod tytułem [Pomarańcze przeciw dolarom]. Sosenka natomiast jeszcze nie wie, że z myślą o niej
rośnie babka pt. [Nocny do Wrocławia]. O Pani Łyżeczce
pomyślałam już rok temu, pisząc na starym blogu notkę pt. [Baby boom]. Teraz więc - u większych ode mnie kucharzy - zamówiłam
dla Łyżeczki sałatkę apoftegmatyczną.
Mam
jeszcze kilka innych pomysłów kulinarnych, w tym szykuję coś
specjalnego dla Nieznanego Czytelnika, ale na razie o tym – sza! I
w końcu - last but not least - Krzysztof Leski, na blogu którego pod notką „Second Life łączy
i rozbija” [tutaj] zobowiązałam się urządzić u siebie mały
raut, co zmuszałoby mnie do przewertowania kilku książek
kucharskich. A ja taka leniwa jestem! [Milczenie w sieci]
27.01.2009
KORESPONDENCJA SALONOWA:
.