Notka interwencyjna. Projekt Coryllus – Toyah

- Ty, ile ludzi było na spotkaniu z nami? Bo ja naliczyłem 17.

- Chłopie, weź się puknij! A tych za kolumną liczyłeś? Trzech ministrantów zakrystianka przygoniła.

- No to już byłoby 20!

- Dawaj, jeszcze raz przelecimy: ci dwaj z salonu, co to obiecali przyjść i przyleźli, to – mamy dwa!

- Tępi jak but, ale nic lepszego po tym badziewiu się nie spodziewałem.

- No, jak ten jeden japę otworzył, to miałem mu ją ochotę szybko zamknąć.

- Ty, przeora nie policzyliśmy!

- Bo na koniec przyszedł.

- Ale – przyszedł!

- To byśmy już mieli dwadzieścia jeden. Wiesz co, po co nam liczyć ich wszystkich po kolei. Ponad dwadzieścia osób było, stary. Ponad dwadzieścia!

- No.

- Napiszesz o tym notkę!

- Jasne. Dam tytuł - „Sieć w sieci”.

- Że co?

- W sieć jesteśmy złapani, Krzysiek, w sieć. Tacy jedni habilitować się na nas będą.

- Że niby jak?

- Krzysiek, patrzą na nas, obserwują, zapisują wszystko. Moje nazwisko już na pewno zapisali.

- Stary, to nie o habilitację chodzi, ale o inwigilację!

- Też. To jest, Krzychu, projekt. Cały projekt. Jankes w tym siedzi po uszy. Nie miał widać wyboru. Najpierw nas zinwigilują, a potem się z nas zhabilitują.

- Kurna mać. Najpierw inwigilują, a potem się habilitują. Ja ich pierniczę!

- Bo to tak jest pomyślane. Wiesz - pomyślałem i tak mi wyszło.

- Ja cię! Że na takich kary boskiej nie ma!

- Nie ma, Krzychu, nie ma! Bo tak po prawdzie, to i może Boga nie ma. Tylko kasa się liczy. Jak taki jeden z drugą się ze mnie zhabilituje, a mnie nic za to nie odpali, to idzie pozew od razu!

- A ja bym takiego najpierw po ryju! A o tym całym Bogu to ty ciszej gadaj, bo tutaj ściany też mają uszy. Ściany wszędzie mają uszy. Jak przeor by to usłyszał, to skończyłaby się nasza objazdówka po parafiach.

- Eee tam. Tępaki się nie połapią.

- Połapią się, połapią. Blisko jestem, to wiem, że niektóre klechy kumają zdrowo.

- Na salonie to się nie połapali. Przyszedł taki nowy, wykształcony widać. Zagadeczki wkleja. Zdjęcie jedno, zdjęcie drugie. Proszę państwa-sraństwa, a co to jest, a co tamto. Połknęli, Krzysiek, połknęli. Tak jak ciebie i te twoje fotki: Ańcia – pańcia, Grzesiu-piesiu. Ciemnota łyknęła ciemnotę, a co – nie?

- No, łyknęła.

- Pakuję swoje książki: jedna, druga, trzecia, czwarta.

- No to ja swoje też pakuję: jedna, druga.

- Ci z salonu już mieli ze sobą po egzemplarzu mojej. Mogli sobie jeszcze po jednej dokupić. Albo po dwie. A im się tylko podpisów zachciało. I dedykacji. Szkoda, że temu badziewiu nie mogłem wpisać, co o nich myślę.

- Nie pękaj się stary. Na blogu im napiszesz, na blogu. A ja ci podszufluję. Pfff.



06.07.2012


KOMENTARZE - tutaj

ŹRÓDŁO NATCHNIENIA - tutaj

.