Będę płakać
i zaglądać.
Nie
wiem, czy pamiętasz, ale kiedyś już coś z tym salonem się działo -
jakiś czas temu wyskakiwał ciągle błąd 505 (stał się niemal legendą),
potem przeniesiona portal na inny serwer czy coś w tym stylu. Pewnie
teraz dmuchać trzeba na zimne.
Urlopu udanego, ale urlopu życzę :D
kuszące... ;)
"Nie płacz, kiedy odjadę.
Sercem będę przy Tobie..." ;)
"Nie mówię żegnaj,
lecz do widzenia..." ;)
To
jest straszne. Jakieś tam oprogramowanie zawiniło, technicy zamiast
przebywać na urlopie ratują co się da, a tutaj Pani w przypływie emocji
usuwa swoje posty. Razem z komentarzami.
Przyjmijmy
teraz następujący, prawdopodobny, scenariusz. Przejście na nowy.salon
nie zostaje odwołane, stary salon24 się zamyka, a Pani teksty wraz z
komentarzami znikają wraz z nim.
Nie rozumiem, dlaczego Pani to zrobiła - nie zdążyłem przeczytać wszystkich pani tekstów. A były ciekawe.
Najgorsze,
że nie widzę sensownego wyjścia z sytuacji. Trudno wymagać, żeby jacyś
administratorzy salonu jeszcze raz wszystko przenosili stary -> nowy.
Może Pani gdzieś to na boku zapisze, żeby się nie zgubiło?
czy przypadkiem niedostatki nowego salonu nie sa li tylko wymówką - eksjuzą! - dla niedostatków własnych?
Bez negatywnych konotacji, rzeczy są, jakie są.
PS. Porównania z 13 grudnia 1981 - są pewnym nadużyciem.
Jak pisze Prowincjałka:
"Notki archiwalne znajdują się: tutaj i/lub tam."
Witam serdecznie!
@"Pani
w przypływie emocji usuwa swoje posty. Razem z komentarzami." Emocje w
podjęciu decyzji o skasowaniu notek ze starego salonu24 odegrały pewną
rolę, ale nie one przesądziły o niej. Emocje były rano - w porze
teleranka. Decyzja została podjęta wieczorem - w porze dobranocki ;)
@"stary
salon24 się zamyka, a Pani teksty wraz z komentarzami znikają wraz z
nim" Jestem świadoma realności takiego scenariusza. Notki zostały
zachowane na blog.spot - komentarze niestety mogą zniknąć wraz ze starym
salonem 24, to prawda.
@"Nie
rozumiem, dlaczego Pani to zrobiła" Wcześniejsze notki oraz komentarze
do nich były integralną częścią starego salonu24. Tam "się działy" - tam
pasowały. Przy przenoszeniu ich na nowe miejsce wystąpowały różnego
rodzaju zakłócenia naruszające integralność całości bloga. Zdecydowałam
się więc w taki sposób zakończyć tamten rozdział "pisania siebie".
@"nie
zdążyłem przeczytać wszystkich pani tekstów. A były ciekawe." Dziękuję i
zapraszam na stare miejsce - dopóki mamy tam wstęp.
@"Może
Pani gdzieś to na boku zapisze, żeby się nie zgubiło?" Robienie
print-screenów jest dość czasochłonne. Może znajomi informatycy
podpowiedzą mi inne rozwiązanie. O ponownym przenoszeniu ich tutaj nawet
nie myślę - w tej kwestii moja decyzja jest ostateczna.
Serdecznie pozdrawiam :)
Twój komentarz pozostawiam bez komentarza.
Dziękuję
za słowo zachęty - właśnie skopiowałam w najprostszy możliwy sposób
wszystkie komentarze z mojego bloga w starym salonie 24. Jeśli/kiedy
tamta wersja zniknie z sieci, umieszczę je pod kopiami notek na
blogspocie. Notki wpisywałam tam sukcesywnie, od roku, i nie pomyślałam,
że można tam wkleić również komentarze. Dzięki!
i z hukiem (za oknem).
We mnie jest cisza i nadzieja - jak to przy zmianach bywa.
Serdeczności.
Odpowiem prywatnym mailem - tylko zjem śniadanie ;)
Ubódł Cię, Prowincjałko, mój komentarz?
Tylko się domyślam, albowiem cóż innego "pozostawiam bez komentarza" może znaczyć?
Napisałem pod tytułem "do zastanowienia się", nie bez powodu.
Napisałem złośliwie? Nie. Życzliwie, choć "bezpardonowo".
Mogło to być odczytane jako złośliwość? Hm... ano, rzeczywiście - mogło, i tak to właśnie odczytałaś.
Tylko się domyślam, albowiem cóż innego "pozostawiam bez komentarza" może znaczyć?
Napisałem pod tytułem "do zastanowienia się", nie bez powodu.
Napisałem złośliwie? Nie. Życzliwie, choć "bezpardonowo".
Mogło to być odczytane jako złośliwość? Hm... ano, rzeczywiście - mogło, i tak to właśnie odczytałaś.
Szkoda, że tak.
@"Ubódł Cię, Prowincjałko, mój komentarz?"
Rozbawił - nie po raz pierwszy.
@"cóż innego "pozostawiam bez komentarza" może znaczyć?"
To, że nie chciałam pisać, co JA sądzę NA TWÓJ temat.
@"Napisałem pod tytułem "do zastanowienia się", nie bez powodu."
Oczywiście, że zawsze masz powód: swój malutki, śmieszniutki powodzik - projekcję swoich własnych kompleksików.
@"Napisałem złośliwie? Nie. Życzliwie, choć "bezpardonowo"."
Nie
stać Cię na złoślwość, Tichy. Na bezpardonowość również. Stać Cię tylko
na denerwujące "patronizing" (nie przychodzi mi na myśl odpowiednie
słowo polskie).
@"Mogło to być odczytane jako złośliwość? Hm... ano, rzeczywiście - mogło, i tak to właśnie odczytałaś."
Mogło i zostało odczytane jako - MAŁOŚĆ.
@"Szkoda, że tak."
Szkoda, bo w gruncie rzeczy fajny z Ciebie chłop.
No, ale w końcu napisałaś. Jak miło.
Nie jest miło, ale sam tego chciałeś: kto zadaje pytania, ten otrzymuje odpowiedzi.
@"czy przypadkiem niedostatki nowego salonu nie sa li tylko wymówką - eksjuzą! - dla niedostatków własnych?"
Teraz ja zadam Ci pytanie: Co ma piernik do wiatraka?
chętnie przerwę toksyczną wymianę zdań z mr tichym, żeby zadać pytanie:
gdzie się pojawi (albo już pojawiło) rozwinięcie dyskusji z http://krzysztofleski.salon24.pl/102120,index.html.
?
zaś odpowiedzi nie są. Na pytania retoryczne się nie odpowiada, tylko się je przemyśliiwuje.
Ale na to trzeba poczekać (i możliwie, się nie doczekać).
@"Na pytania retoryczne się nie odpowiada, tylko się je przemyśliiwuje."
No to sobie teraz przemyśliwuj, co ma piernik do wiatraka.
@"chętnie przerwę toksyczną wymianę zdań z mr tichym"
Niestety, nie udało się. Sorry :)
@"gdzie się pojawi (albo już pojawiło) rozwinięcie dyskusji"
Jeśli
pojawi się, to będzie to tutaj. Klika dni temu na blogu K.Leskiego
przeprosiłam, że nie mogę w tej chwili wywiązać się z tamtego
zobowiązania.Notkę planowałam na 6 stycznia (uroczystość Epifanii), jako
kontynucję notki bożonoarodzeniowej ("Widzieć Boga"), gdyż problem
spotrzegam w takiej perspektywie, ale "rewolucja salonowa" zmieniła moje
plany. Czekam na wygaśnięcie wymiany zdań na tym blogu i zapadam w
milczenie. A potem - zobaczymy Pozdrawiam.
Bardzo serdecznie dziękuję Ci za pomoc. Nie mówię żegnaj... :)
od
jakiegoś już czasu, czy salon24 to odpowiednie miejsce dla mnie, albo
czy nie lepiej by było gdybym zakończył "blogowanie". Na razie jestem w
sytuacji patowej :)
Do
różnych miejsc w sieci, w tym do s24, trafiam przez zupełne przypadki -
jeśli coś takiego jak przypadek istnieje :) Nie żałuję tych
zaangażowań, chociaż niektóre z nich definitywnie już się skończyły - z
mojego (?) postanowienia. Z s24 sprawa jest o tyle inna, że nie mam w
tej chwili serca do pisania w nowym miejscu, ale do zerwania z nim też
serca nie mam. Sytuacja patowa - jak piszesz...
W
ciągu ostatniego pół roku robiłam klika przymiarek do odejścia
(traktowały o tym notki "Kanikuła" i "Kiedy stąd odejdę, czyli jak
umiera blog"), ale nie wyznaczałam sobie jakiegoś konkretnego momentu
zamknięcia tamtego bloga.
Piszę
"tamtego", bo blog obecny jest w moim odczuciu czymś zupełnie odrębnym.
Jak wspominałam w odpowiedzi danej Blaziowi - stary blog był/jest dla
mnie sprawą osobną, posiadającą własną integralność i własną historię,
która właśnie - przechodzi do historii.
"Rewolucję
salonową" potraktowałam jako znak do zrobienia radykalnego cięcia i
wyczyszczenia bloga z zaszłości historycznych, które nie przynależą do
tego miejsca. Zawsze przy okazji przeprowadzek i remontów robię w domu
radykalne czystki, według zasady "pamięć - tak, pamiątki - nie". Pewnie i
tutaj zadziałał ten mechanizm.
Co
dalej? Zobaczę za czas jakiś. Mam całą listę tematów i temacików, o
których mogłabym coś napisać, ale w tej nowej sytuacji nie mam melodii
do pisania tutaj. Z tego, co czytam, nie jestem w takich odczuciach
odosobniona. Pożyjemy, zobaczymy, co z tego wyniknie :)
...
Sławku,
sama wycofałam się z pisania i komentowania, ale byłoby mi żal, gdybyś
zniknął z tego miejsca. Dla mnie w s24 najważniejsi są ludzie, z którymi
"stykam się tutaj nikami": przyjaciele, sprzymierzeńcy, adwersarze...
Odczułam
odejście Humphrey'a, w podobny sposób odczułabym odejście Twoje. Poza
ludzką serdecznością jest jeszcze poczucie doktrynalnego bezpieczeństwa,
którego doświadczałam w Waszej obecności. Właściwie poza Tobą i
Humphrey'em nie widzę tu nikogo, kto spełniałby tę rolę...
W mojej ocenie jesteś darem Opatrzności - dla mnie na pewno! Cóż więcej mogę Ci powiedzieć... :)
Kiedy
wpadłam "przypadkiem" :) w s24, byłam zdziwiona, "jak wiele tu Boga".
Wydaje mi się, że wobec ilości notek poruszających temat wiary
należałoby wprowadzić osobny dział pod nazwą "Religia". Co o tym
sądzisz?
Dziękuję
za miłe słowa, tym bardziej, że również bardzo cenię sobie Twoją
obecność na Salonie, a chyba przede wszystkim dziękuję Ci za to
świadectwo (na pewno wielokrotnie bardzo trudne), którym jest Twój blog.
Każdy z nas, na tyle, na ile współpracuje z Bogiem, w jakiś sposób
okazuje się darem dla innego. To bardzo budujące.
Początkowo trochę mnie zmartwił brak działu Religia, ale teraz myślę sobie, że może to również nie jest przypadek? ;)
Pamiętam
naszą rozmowę o Kościele - zdarzyło mi się w innym miejscu w sieci
przytoczyć Twoją bardzo fundamentalną wypowiedź o jego misji... A więc
jednak jesteś w kręgu spraw, którymi żyję :)
Odezwę się na pewno - jesteś już częścią mojego życia :)
Właśnie
usłyszałam o osobie, która - nie będąc zalogowana w Salonie - chętnie
czytuje Twoje teksty. Piszę Ci o tym, abyś nie mierzyła znaczenia
swojego bloga wyłącznie ilością komentarzy (każdy z nas ma taką pokusę,
prawda?).
Nie mam odwagi pisać Ci, byś z nami została, bo to musi być Twoja decyzja. Ale po cichu na to liczę :)
Sytuacja
wygląda tak, że: zostaję, ale milczę :) Powyższy wpis jest PIERWSZYM na
blogu niby-starym, ale całkiem nowym, który nie wiem kiedy pociągnę
dalej.
Z
pół roku temu, po dojściu do 10.000 wejść na blog - wyłączyłam licznik
odwiedzin. Stwierdziwszy, że ktoś tu zagląda, dałam sobie spokój z
licznikiem. Wiem też, że ilość komentarzy nie jest miarą żywotności
bloga - sama nie zawsze mam pomysł na zgrabny/sensowny komentarz u
innych osób. Poza tym - piszę siebie, przede wszystkim dla siebie...
Jest
jeszcze kwestia udziału w bojach światopoglądowych w różnych miejscach
salonu, którymi jestem już nieco zmęczona. Najchętniej zaszyłabym się w
jakąś mysią dziurkę w s24 i skrobała sobie coś cichutko - śni mi się
taki wariant MYSIO-MNISI :)
Jak
pisałam wcześniej, w tej chwili nie mam serca do pisania, ale do
odejścia serca też mi brak. Sądzę, że jest tak z powodu OSÓB tu
poznanych... Dlatego pozostaję - w milczeniu :)
Dzięki Łyżeczko, za dobre słowa!
PS
Od wczoraj nie mogłam w ogóle wejśc na stronę s24. Dobry tego skutek
jest taki, że z desperacji zainstalowałam sobie Firefoksa - obok IE :)
Dzisiaj udało mi się zalogować - zobaczymy, czy uda się powyższą notkę
zapisać.
Udało się! WSZYSTKICH tu zaglądających serdecznie pozdrawiam :)
do
Firefoxa jest sporo ciekawych dodatków. Warto je sobie trochę
poprzeglądać, choć nie radzę "szaleć", bo zbyt duża ich ilość /czyli tak
jak jest u mnie ;)/ wydłuża czas startu przeglądarki.
Skoro
zechciałeś zachęcić mnie do eksplorowania Firefoksa (bardzo szybko
polubiłam go), miałabym do Ciebie pytanie natury technicznej. Otóż co
jakiś czas zachęca mnie on (FF) do pobrania wtyczki z Adobe Flash
Player. Kiedy próbuję to robić, okazuje się, że jest "nieosiągalna".
Kiedy próbuję skorzystać ze ściągania ręcznego - pliki nie zostają
ściągnięte...
Obok FF pozostawiłam sobie IE - tam takich problemów z pływającymi bannerami oraz filmikami nie ma...
Plugin
można też ściągnąć z http://get.adobe.com/flashplayer/ (otwierając link
w FF) i po ściągnięciu zainstalować "ręcznie". Może tak się uda?
Ręcznego sciągnięcia próbowałam już wcześniej - bezskutecznie. Będę walczyć dalej :)
Moja
dzisiejsza poprzednia odpowiedź nie wyświetliła się - mam nadzieję, że
teraz się uda. A przez dwa dni w ogóle nie mogłam wejść na stronę s24.
Jakże się cieszę, że jestem na urlopie!!!
Wróci..
Wróci..
Wróciłam
:) Żeby poinformować o pomyślnym ściągnięciu AFP :) Musiałam jeszcze
trochę ręcznie przy tym pomajstrować, gdyż FF robi to trochę inaczej niż
IE. Dzięki!
warto
jeszcze mieć quick time playera, javę sun'owską, shockwave'a,
realplayer'a, windows media player dla ff i oczywiście acrobat reader'a.
Może część z tego masz już zainstalowane - można sprawdzić wpsując w
pasku adresu about:plugins. Powodzenia :)
Dziękuję
za podpowiedzi. Będę sprawdzać plug-ins dla FF i dla IE przy okazji
też. Dziękuję Panu-Bogu za przygodę z internetem. Dziękuję Mu za
przygodę z gospodarką rynkową. Dziękuję za przygodę z polityką. Dziękuję
za wszystkich moich uczniów - byłych i obecnych.
Pierwsze
15 lat po studiach spędziłam ucząc młodzież licealną, równoległe dając
swój malutki wkład w walkę o wolną Polskę w Solidarności, ówczesnym
ruchu Klubów Inteligencji Katolickiej, ruchu Komitetów Obywatelskich.
Gdy wolna Polska nastała, rzuciłam się w wir działalności gospodarczej, i
chociaż ten rozdział mojego życia zakończył się bankructwem, to jednak
dane mi było na własnej skórze bezpośrednio doświadczyć nowej
rzeczywistości. A teraz - internet. Jeszcze dwa lata temu, nie chciałam
mieć z nim nic wspólnego, a teraz - od półtora roku - działam w nim.
Bogu dziękuję za ścieżkę, którą mnie prowadzi. Dziękuję Mu za życie. Alleluja :)
za co dziękować : D
Tak, mamy za co dziękować... Dziękuję Bogu za ludzi, których spotykam na swojej ścieżce życia :)
czy
założenie internetu to też była taka próba doświadczenia czegoś nowego?
Ciekawy jestem Twojej opinii (jednak dość świeżej), jak oceniasz to, co
zastałaś?
Pomyślę i odpowiem - dzisiaj jestem zbyt zaangażowana w realu :) Dobrego dnia Tobie, Agnieszce, Wszystkim :)
Dzisiaj
balowałam w realu aż do chwili obecnej; jutro dzień również zapowiada
się aktywny. Koledzy z dawnych lat zawiadomili mnie o wstępnym zebraniu
uczestników zdarzeń sprzed 20 lat. Chodzi o uczczenie rocznicy powołania
ruchu Komitetów Obywatelskich (1989). Pójdę, zobaczę...
O Twoim pytaniu, Sławku, myślę :)
Nie ma pośpiechu. I życzę udanego spotkania oraz uroczystości :)
SŁAWEKP 183160 | 16.01.2009 09:54 zablokujTEKST - tutaj
.