Ewa Filipczuk: ogień

  

patrzę na swoją przejrzystą skórę

widzę krew niepokój pulsuje w zgięciu łokcia

to mój wewnętrzny krajobraz


na jego ścieżkach

spotykam się z lodowatym księżycem

żegnam odjeżdżające pociągi


jestem tak przezroczysta

że można otworzyć mnie jak książkę

na przypadkowej stronie


niebo pogodne jest i nie mogę pojąć

kto zbudował pękający fundament

kruchych kości


nie mogę pojąć co to jest ciało

i co to jest

brak ciała


czym jest dusza dlaczego dym unosi się

nad odległym ogrodem zawieszonym

w szarej mgle poranka


czuję ramiona ognia

wyciągają się pełnym rozpaczy

teatralnym gestem


patrzę na swoją przejrzystą skórę

widzę krzątające się iskry

tam gdzie kiedyś krew

 

 

.